Jak dla mnie odcinek był świetny! Ostatnie sezony były megasłabe, ale zakończyli rewelacyjnie.
Wiedziałam, że Penny będzie w ciąży. Mega przewidywalne zagranie scenarzystów, szkoda bo element bezdzietności z wyboru w serialu mi się podobał (choć przyczyna takiej decyzji słabo wyjaśniona).
Przyczyna była dość jasno powiedziana- nie chce mieć dzieci, bo ich po prostu nie chce. Strasznie mnie rozczarowała zmiana tego wątku, tym bardziej że skończyło się mega cukierkowo. Wielka radość z wpadki po alkoholu, mimo że pół sezonu było poświęcone na walkę Penny ze wszystkimi, którzy wmawiali jej, że robi źle rezygnując z dzieci... Nie sądzę, żeby tak wyglądało prawdziwe życie, podczas gdy serial nie raz próbował pokazać jak ono wygląda, choćby skupiając się na problemach domowych Howarda i Bernie. Kobieta tak mocno przekonana o tym, że nie chce mieć dzieci nie zmienia nagle zdania, bo się upiła i jej się wpadło... Nie wiem kto z ekipy tworzącej serial wpadł na taki beznadziejny pomysł i przede wszystkim po co.
Na tym odcinku śmiałem się jak za czasów pierwszych sezonów. Trzeba przyznać, że zakończyli świetnie.
A ja sie nawet wzruszyłam :) świetnie zakończony serial. Mimo wszystko będzie mi ich brakować.
Kiedy usłyszałam "Astronauta Howard Wolowitz" już miałam miętowo ;) Pomyślałam sobie, że fajnie by było gdyby na koniec pokazali jak cała paczka wraca do domu i znowu coś tam sobie razem szamają na swojej kultowej kanapie. I tak się stało. Od razu przypomniał mi się ostatni odcinek "Przyjaciół" i końcówka w mieszkaniu Moniki.
Naprawdę się postarali! Przemyślane, pospinane, całkiem serio zabawne, chwilami wzruszające podsumowanie. Satysfakcjonujące dla wieloletniego widza pożegnanie z tematami, bohaterami, miejscami. Ten finał przypomniał dobre czasy serialu, nawet Penny dała radę ;) Zakończenie przyjazne odbiorcom.
Było dużo fajnych, małych smaczków (spojler alert!) :
-naprawienie windy
-zmiana image'u Amy
-to, że w końcu pokazali dzieci Howarda i Bernadette
-podziękowania Sheldona dla przyjaciół
-Penny w ciąży
-Raj usiadł obok Buffy :P
Był to bardzo fajny odcinek, bardzo pozytywny i śmieszny. Tak się powinno kończyć takie seriale.
Najlepsze w zmianie image Amy było to, że nadal wyglądała jak Amy.
Dla porównania tutaj jak celebrytka:
https://c8.alamy.com/comp/DHPX0M/dr-mayim-bialik-2012-cbs-upfronts-at-the-tent-a t-lincoln-center-new-DHPX0M.jpg
Buffy była świetna acz ja bym jej nie poznał. ;-)
za to marynowane śledzie, pychota. Znielubiłem ją za to, że zeżarła i spuściła w toalecie.
Po tych słabych sezonach, odcinkach, ten ostatni był genialny. Idealne zakończenie. Po prostu.
Pomimo tych, jak napisałem wcześniej, słabych sezonach, troche mi szkoda, że to już koniec. Z resztą, zawsze jak sie kończy jakiś serial, który oglądam, tak jak w tym przypadku, od dawna, jest mi smutno... No nic, dzięki za te lata.
co w tym zakończeniu jest fajne? w ostatnim odcinku pozmieniali wszystko co było w serialu. otworzyli tone nowych tematów do odcinków i po prostu przestali nagrywać. dramat
po tym odcinku tylko mam niedosyt. chciałbym zobaczyć jak teraz będzie wyglądało życie sheldona i amy.
jak będzie się penny zachowywać itp itd
Moim zdaniem średnie zakończenie. Bardzo nie podoba mi się jak rozwiązali sprawę dziecka Penny i Leonarda. Penny jasno powiedziała, że nie chce, Leonard się z tym w miarę pogodził, ale oczywiście musieli zakończyć w sielankowy sposób. Było już tyle odcinków, gdy Sheldon zachowywał się niesamowicie samolubnie, ale przecież zaczął nad tym pracować. Tutaj znowu dostajemy odcinek gdy ignoruje wszystkich dookoła i dopiero ktoś musi mu uświadomić, że coś jest nie tak. Tak jakbyśmy cofnęli się o kilka sezonów. Nie wiem po co był ten wątek z Buffy. Poza tym, miałam nadzieję, że Sheldon jeszcze wypowie swoje słynne: bazinga :( Mogli też poświęcić więcej czasu na ,,drugoplanowe'' postacie jak Stuart, Barry czy Will. Mam wrażenie jakby finał został zrobiony w pośpiechu i chaosie, a przecież mieli dużo czasu na odpowiednie przygotowanie. Oczywiście są plusy jak chociażby naprawienie windy, Astronauta Howard Wolowitz czy końcowe ujęcie z chińszczyzną na kanapie, ale jednak liczyłam na coś lepszego :/
Też mnie rozczarowało to zakończenie. Nie podobały mi się już wcześniejsze zmiany w postaci Sheldona i nie zdziwiłabym się, gdyby to właśnie przez to Jim Parsons zrezygnował z tego serialu. Postacie utraciły swój pierwotny wyraz, stały się takimi ciepłymi kluchami, postać Sheldona zupełnie straciła pazur, Bernadette i Penny przechodziły już same siebie w rządzeniu się dookoła i wożeniu po swoich mężach. Jednak to dowód na to, że ciężko trzymać poziom przez tyle sezonów i mimo świetnej zabawy i przywiązania do bohaterów, np. Howarda i Raja, odetchnęłam z ulgą, że to już koniec... Zakończeniem dostałam w twarz niczym przy How I met Your Mother :(
cały sezon nudny jak flaki z olejem, a zakończenie żenująco słabe - ckliwy i tani wyciskacz łez