Świetne kostiumy, charakteryzacja i scenografia. Aktorce daleko do oryginału, ale z tych aktorek które wcielały się w MM ta ma najlepszą figurę - czyli najbardziej zbliżoną do oryginału; nieźle gra, chociaż w momentach, gdy próbuje naśladować MM wygląda troszkę groteskowo. Czuję, że serial ma potencjał, ale bardzo trudno go ocenić po obejrzeniu jednego odcinka.
Z MM ma figurę i fryzurę, poza tym nos jak kartofel, i niepodobna zupełnie, niezbyt urodziwa, i kompletnie nie powinna jej grać..Za to sam film wierny głośnej książce, napisanej przez jej psychoterapeutę i powiernika, bodaj najlepszy wśród dziesiątek innych o MM. Na przyzwoitą fabułę, o którą gwiazda aż się prosi, wciąz jednak musimy poczekać.
Dramat. Postać MM pokazana jako nieustannie wzdychająca histeryczka, jękliwa słodka idiotka. Głos totalnie przerysowany. Mimika brak słów.
Skoro film powstał na podstawie książki jakiejś prawdopodobnie zawistnej baby( jak większość z otoczenia MM)to nic dziwnego, że została tak niesprawiedliwie ukazana.
A mnie się podoba, dla mnie najlepsza odtwórczyni MM, z przyjemnością oglądałam serial.
Jak dla mnie bardzo kiepsko to wszystko wyszło. Aktorka się stara i figurę ma faktycznie świetną i podobną do MM. Także ruchy i niektóre aspekty mimiki wychodzą jej nieźle, mimo to jako całość w ogóle nie przypomina mi Marilyn. To jedna kwestia, natomiast druga, niemniej istotna, to kwestia pomysłu na historię - trochę zgadza się z rzeczywistością, ale trochę to "trochę" za mało. Nie do końca rozumiem czemu coś takiego ma służyć. Tzn. oczywiście zarobieniu pieniędzy :) tyle rozumiem. Ale tak poza tym, to no, niezbyt fajna sprawa takie przedstawianie życia osoby, która faktycznie żyła bez poszanowania tego jak to jej życie faktycznie przebiegało i jak ta osoba faktycznie się zachowywała. Takie coś na zasadzie "a może?", "a pofantazjujmy sobie co by było gdyby ona coś tam". A potem ludzie oglądają i myślą, że dowiedzieli się czegoś na temat osoby, o której traktował film, podczas gdy zostali najzwyczajniej wprowadzeni w błąd. Nigdy mi się coś takiego nie podobało. I ten dziwaczny psychiatra, który zachowuje się dziecinnie, a wszelkie jego pseudo umiejętności terapeutyczne ograniczają się do pocieszania i robienia maślanych oczu jakby miał naście lat i mamy uznać, że to super terapia :P Do tego MM krytykuje psychoanalizę, którą w rzeczywistości była zafascynowana. Stałe kontakty z matką (czyżby??), pozmieniane wydarzenia upchnięte w inne okoliczności niż prawdziwe. Bardzo słabe to wszystko.