Dawno nie czułem takiego rozczarowania po jakimkolwiek serialu.
Oj tak. Oglądając ostatni odcinek sądziłem, że zobaczymy jak Spear, Mira oraz Fang z rodziną odejdą zwiedzać ten anachroniczny, wzbudzający skojarzenia z Conanem Barbarzyńcą świat. A tu powraca wiking w postaci demona na dosłownie dwie minuty... I dostajemy zamknięcie historii, która wydaje się być opowiedziana maksymalnie w 70%. A tak naprawdę starczyłby jeszcze jeden odcinek, aby dobrze oddać pojedynek z mściwym demonem, dać temu starciu podłoże psychologiczne obu stron oraz skalę zagrożenia. Zamiast tego dopinamy wątek wydaje się, taki, o którym twórcy przypomnieli sobie na miesiąc przed premierą i musieli sklecić jakąś konkluzję na wczoraj. Pocieszeniem jest fakt, że sam Tartakovsky nie odrzuca możliwości powstania trzeciego sezonu chociażby w postaci antologii.
Końcówka była by mocna gdyby Mira zginęła na rękach Jaskiniowca. Tak dostaniemy w trzecim sezonie gównianą telenowelę o niczym.
Motyw zemsty "Golema" był tak słaby jak cały gówniany 8 sezon, Gry o Tron.
Samuraj Jack też skończył się dziwnie i momentami wyglądało to jakby kończyli wątki na siłę...tutaj widać podobny zabieg zastosował, a szkoda...końcówka mogłaby być lepsza, ale nie ma co narzekać - serial wyszedł bardzo dobrze :D
Zgadzam się wybitny serial, ale zabrakło jednego odcinka na pojedynek z demonem i o życiu z Mirą.