Oczywiście mowa o takim typowym heroic fantasy - jak dla mnie jest nawet minimalnie lepszy od Willow.
Ocena 7,2 trochę krzywdząca, na mnie zrobiło wrażenie, z jaką łatwością przyszło scenarzyście i reżyserowi prowadzenie wartkiej opowieści, wypełnionej akcją, humorem i barwnymi postaciami, bardzo szybko wzbudzającymi sympatię widza.
Fenomenalna jest scena szermierczego pojedynku między dwójką głównych bohaterów i kultowe "Hello. My name is Inigo Montoya. You killed my father, prepare to die". Szczęka mi opadła gdy sprawdziłem obsadę i wyszło na to, że Inigo Montoyę gra Saul Berensen z serialu Homeland.
Bardzo lekki i przyjemny seans.
A oglądałeś "Krull"? To jest dobry film fantasy. Do dziś pamiętam Czarną Fortecę i Bestię. A jeszcze lepszy jest "Willow".
Jak dla mnie to ten film jest lepszy niż Willow. Tutaj mamy czarny humor i fajne postaci. Willow niestety jest trochę nużące, mimo całej mojej sympatii do Vala Kilmera.