Kobiety, hazard, błyskotliwy krupier i Żubrówka w tle- tak prezentuje się w skrócie film z Clive'm Owenem. Film, który zobaczyć warto bo wciąga do ostatniej minuty, bawi, i tworzy niepowtarzalny klimat wprowadzając nas w świat hazardu oczami Jacka Manfreda (Owen), krupiera z zasadami, który próbuje ukończyć swoją powieść.
Scenariusz zręcznie wprowadza nas w światek Londyńskich kasyn, romansów, trików- a za rękę prowadzi nas spokojny, zdeterminowany i trzeźwo myślący krupier- pisarz. Walcząc ze swoją powieścią dostaje telefon od swego ojca- nawiasem mówiąc nieudacznika- który oświadcza, iż 'załatwił' mu posadę krupiera w londyńskim kasynie. Manfred niechętnie podchwytuje nową pracę i zadziwia swoimi umiejętnościami- tak samo jak kolejnymi tajemnicami swego życia. Nie wszystko musi być przecież oczywiste- ani od razu ani po wszystkim.

Intryga urosła w filmie jest sprytna, wciągająca i wielowątkowa. Brak tu jakichś zgranych chwytów a jedynie niepowtarzalny i własny styl z idealnym do tej roli, ulizanym i osłupiale patrzącym w oczy każdego rozmówcy Clivem Owenem. Takie produkcje pamięta się długo, gdyś coś wnoszą, uczą i odrywają od świata. Dodatkowym plusem jest to, że cały klimat udało się utworzyć zdala od Las Vegas.
Przygody upstrzone są romansami, czarnym humorem, zbrodnią i wódką- traktowaną jako zwykły środek uzupełniający człowiekowi płyny.
Cóż, karty lubią dym a my lubimy dobre filmy- Krupier jest rewelacyjny.

9/10