Ja się pytam, po cholerę tyle pracowano nad przeszłością matki, charakterami postaci (świetnie odegranymi, swoją drogą) i w ogóle nad całą konstrukcją opowieści, skoro wszystko to dokumentalnie schrzaniono?
Jasper – postać niby kupy się trzyma, bo po wszystkim stara się pomóc matce. Tylko co z tego, skoro reżyser zwyczajnie zapomina o tej postaci? Jego miejsce zajmuje Terrance – wyrósł spod ziemi, tam wrócił. Matka – z pozoru naprawdę dobrze jej idzie, ma męża takiego jakiego ma, więc robi co robi, realność zachowana. Potem tonie w stereotypach i bzdurach godnych amerykańskiej idiotki roku. Albo to mi brakuje empatii, kto wie?...
Swoją drogą, matka gada przez 80 minut jedno, by na ostatnie kilka minut obrócić się o 180 stopni. Wtedy chyba film się rozkręca, ale niestety – już się kończy. Ojoj.
2/10
Masz rację co do roboty filmowej, a raczej jej braku. A zostaje jeszcze treść, żenująca propaganda podkulania ogona. Padają takie frazy: zamachu terrorystycznego nie sposób przewidzieć albo ichni księżulo rzecze: dla muzułmanów i chrześcijan słowa nie mają znaczenia (wiadomo, po ataku). Bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura. Atak terrorystyczny da się przewidzieć, szczególnie łatwo wtedy gdy sprowadzamy sobie w ramach multikulti wyznawców islamu, gdy w ramach globalizacji (ach, te marki wszechświatowej, banki galaktyczne itp.) otwieramy granice i ramiona bezrefleksyjnie, dla wszystkich. Za terroryzm zawsze i wszędzie odpowiada lewactwo, wszystko jedno ideologiczne, polityczne, gospodarcze, stanowe czy unijne. Gdy niszczymy wartości, to na tę spaloną ziemię przychodzą obce hordy ze swoimi wartościami, gdy relatywizujemy czyny i słowa przychodzą ci, dla których czarne jest czarne, a białe jest białe - po śmierć.
Tradycyjne wartości były w Europie planowo i systematycznie niszczone już w XIX wieku, a zjawisko nasiliło się po I wojnie światowej. Upadły monarchie. Na czele państw stanęli wybrańcy tłumów, zamiast pomazańców Bożych, miłych Panu i Kościołowi. Na tym nie koniec. W takiej Wielkiej Brytanii lewacka ustawa Cotton Mills Act zakazywała zatrudniania dzieci młodszych niż dziewięcioletnie, a osoby w wieku 9–16 lat mogły pracować zaledwie 16 godzin dziennie. Depczący tradycje lewacy na tym nie poprzestali i w 1901 przeforsowali ustawę zakazującą poznawania wartości pracy dzieciom poniżej 12 lat. Pamiętajmy też, że na początku XIX wieku w wielu krajach europejskim, brutalnie niszcząc tradycję, przyznano kobietom prawo do głosowania. A co wydarzyło się w Prusach w 1889? Wprowadzono emerytury, typowo lewacki wynalazek, niemający oparcia w jakiejkolwiek tradycji. O tempora, o mores!