Jakie macie ulubione przekłady filmu??
Ostatnio szło w telewizorni to - moim zdaniem - najgorsze tłumaczenie. "Stare wiarusy" zamiast "Stare dobre chłopaki"(knajpa Boba), "może być" miast "pasi" (restauracja), sok pomarańczowy zamiats lemoniady... Moze być, że się czepiam, ale bez starych dobrych chłopaków - no, nie to samo.
"Siki ten jabol" i "pozwoleństwa" :) ale wieki temu oglądałem. Pora sobie przypomnieć.
Masz rację. Było parę takich kwiatków. Do Twojego zestawu dodałbym "Takiego wała" na jakąś tam złagodzoną wersję. To chyba była jakaś polsatowska wersja (w sensie ta ciekawsza).
Znaczy w sensie ta gorsza, rozumiem? (o ile pamiętam to właśnie na polsacie czy innym tvnie szło to kijowe tłumaczenie bez wałów, pasi i starych dobrych chłopaków).
Masz rację kolego, mam te same odczucia - jednak pozwolisz, że sprostuję - nie "Stare dobre Chłopaki" lecz "Stare dobre Chłopcy" a to już różnica - przynajmniej dla mnie ;)... i kolejny podobny tekst: "chłopcy są zdenerwowane" :))
P.S.
nie mogę znaleźć na osiołku tego filmu z właściwym tlumaczeniem... - jedynie te "Stare Wiarusy" :(
Nie może być, że chłopcy. To widać znak, że najwyższy czas na seans BB, choć pewna byłam, że chłopaki. Tylko jak się przekonać, skoro też mam kijowatą wersje z wiarusami (fuj).
Zapewniam Cię koleżanko, że taką wersję właśnie kilkakrotnie oglądałem. Ten właśnie błąd w odmianie prze osoby (zamierzony oczywiście) sprawia, jak dla mnie, że jest jeszcze zabawniej.
Z tymi wiarusami to jakaś masakra normalnie :( Oglądałem też Pulp Fiction, wersję w której nie było słowa czarnuch (np.: Marcelus: Gdzie jest Vega, mój kark czy "podeślę tu kilku karków z obcęgami i palnikiem") - tę wersję tylko zacząłem oglądać, gdyż nie dało się tego kontynuować... wersja poprawna politycznie... ale nie w takim filmie - fuj!
Siemka, najlepsza jest pierwsza wersja, dzisiaj już chyba prawie zupełnie niedostępna, sygnowana przez nieodżałowanego młodego (Tomka) Beksińskiego, faktycznie jest lepsza od oryginału. Dzisiaj BB jest sens oglądać ino we wersji original. Tam "Good Ole Boys" to były po prostu "Chłopaki Ole", samo w sobie na niezłe uhahanie ;). Poza tym tym większość tekstu Beksa obleciał grypserą, a że był w tej materii oblatany, to i efekt był wypasiony. A propos, nie wiem czy zauważyliście... pierwszy raz spotkałem się z określeniem glin: "rollers".
Mam jeszcze podczas pościgu było "ale ma kopa" zamiast starego dobrego "niezłe pierdnięcie".