Kiedy byłem małym chłopcem, nie dość, że zawsze chciałem golić się, to jeszcze trzymałem na tę okazję swoją ulubioną składankę piosenek na kasecie. Wszystkie zgrywałem skrzętnie albo z radia, albo z kasety na kasetę, bo przecież dostęp do muzyki nie był wtedy taki łatwy. Takich składanek już się raczej nie robi, choć strategia nie wyszła z użytku. W minionym tygodniu miałem okazję zagrać przedpremierowo w "
Scars Above" od Mad Head Games, które jest żywym dowodem na to, że branie najlepszych "kawałków" z innych produkcji nie zawsze daje dobrą składankę.
"
Scars Above" od serbskiego studia Mad Head Games stara się łączyć kilka znanych szlagierów. Powiedzcie sami, czy opis fabuły nie przywodzi na myśl konkretnych tytułów: Naukowczyni na nieznanej planecie, wykorzystująca do walki sprzęt inżynierski oraz napotkaną obcą technologię, nigdy nie umiera tak naprawdę i za każdym razem odradza się przy jakimś dziwnym monumencie. Co więcej, każde użycie tego monumentu przywraca do życia jej przeciwników i służy za miejsce zapisu gry. Jeśli myślicie o "
Dead Space", "
Returnal" i serii "
Dark Souls", to trafiliście w dziesiątkę.
Na specjalnym pokazie w Belgradzie zagraliśmy w najnowszy build gry, który sprawiał wrażenie, jakby gra była na ukończeniu. Zaczęliśmy więc naszą przygodę od samego początku, a po trzech godzinach na obcej i nieprzyjaznej planecie mogę powiedzieć jedno: "
Scars Above" będzie bardzo przyjemnym średniakiem, w najlepszym tego słowa znaczeniu. To ten tytuł, który nie wygląda jak gra AAA, ale granie w nią daję masę frajdy, czego najlepszym dowodem niech będzie fakt, że przez cały czas grania miałem lekki uśmiech na ustach. Brak doszlifowanej animacji rekompensuje rozgrywka, która stawia na przetrwanie i jest dość wymagająca – nasza postać w założeniu jest zwykłą naukowczynią, a nie marines, dlatego jest wyjątkowo podatna na obrażenia, stąd inspiracja serią "Souls" jest tutaj całkowicie uzasadniona. O wyzwaniu można jednak mówić w dużej mierze tylko na początku, kiedy to Kate ma do dyspozycji jedynie jedną broń. Przez pierwsze dwie godziny zostajemy wyposażeni w dodatkowy rynsztunek, który w połączeniu z otoczeniem bardzo ułatwia nam starcia. Moim ulubionym sposobem na pozbywanie się wrogów było strzelanie w taflę lodu pod ich stopami i patrzenie, jak zamieniają się w nieruchomą bryłę. Oczywiście, każdy potwór ma swoją słabość, którą trzeba będzie umiejętnie wykorzystać przy użyciu konkretnego żywiołu w naszej broni. Nie jest to w żaden sposób przełomowa mechanika, ale daje sporo przyjemności i urozmaica pojedynki.
Dlaczego więc napisałem na początku, że zebranie pojedynczych dobrych numerów nie zawsze daje dobrą składankę? Pomimo bardzo fajnej rozgrywki "
Scars Above" nie oferuje niestety grafiki i rozwiązań z dużych tytułów. Kate po wyjściu z wody w ogóle nie jest mokra, spadając ze skarpy przyjmie nienaturalną sztywną pozycję t-pose, a i interakcja modelu postaci z otoczeniem jest bardzo niewielka – gdy Kate kroczy przez wysoką trawę, źdźbła nawet się nie uginają. Mimo tego "
Scars Above" to naprawdę przyjemna gra i z pewnością znajdzie swoją niszę, dając dużo frajdy każdemu, kto nie oczekuje po niej drugiego "
Returnala". To tytuł, na który zdecydowanie czekam, i z przyjemnością go zrecenzuję, gdy już będzie gotowy.