CANNES 2024: 10/10 dla horroru "The Substance" z Demi Moore. Ma szansę na Złotą Palmę?

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/CANNES+2024%3A+10+10+dla+horroru+%22The+Substance%22+z+Demi+Moore.+Ma+szans%C4%99+na+Z%C5%82ot%C4%85+Palm%C4%99-155682
CANNES 2024: 10/10 dla horroru "The Substance" z Demi Moore. Ma szansę na Złotą Palmę?
Jest pierwsze (i zapewne ostatnie) 10/10! Michał Walkiewicz wystawił maksymalną notę francusko-amerykańskiemu horrorowi "The Substance" z Demi Moore i Margaret Qualley w rolach głównych w reżyserii Coralie Fargeat ("Zemsta"). W Cannes swój nowy film pokazał również chiński mistrz Jia Zhangke ("Dotyk grzechu", "Najczystszy jest popiół"). Recenzję "Caught by the Tides" pisze dla nas Łukasz Mańkowski.

***

recenzja filmu "Caught by the Tides"

Widoemat
autor: Łukasz Mańkowski 

Gdyby zamiast filmów Jia Zhangke tworzył chińskie przysłowia, napisałby pewnie, że w słowach popowych piosenek odbijają się pokoleniowe pragnienia tych, którzy je śpiewają. Jeszcze zanim został twarzą chińskiego niezalu, zerkał w zakazane historie poprzez soczewkę muzyki popularnej. Gdy jego bohaterowie uginali się pod ciężarem systemowych grzeszków państwa środka, jedno zawsze niosło słodką osłodę – popowa pieśń ludu. Zebrane w całość kiczowate piosenki stworzyłyby pewnie fascynujący rejestr; playlistę o drganiach silniejszych niż niejedna drama. "Caught by the Tides" jest takim sejsmografem, klamrującym dotychczasowe obserwacje Jia na przestrzeni dwóch dekad – przepełnionym chińskim popem, tęsknymi spojrzeniami, metafilmową tkanką i brutalnymi rozczarowaniami.


Jia zaczyna w typowy dla siebie sposób. Twarz zerka na krajobraz, odległy i jakby obcy, a w spojrzeniu odbija się pejzaż natury – toczący walkę o przetrwanie ze słupami dymu, leniwie wypływającego z pobliskich fabryk. Cięcie i jesteśmy już w przeszłości: rok 2001, północne Chiny, miasto Datong w Shanxi. Chiny zalewa euforia szczęścia, bo oto w 2008 mają stać się domem dla igrzysk olimpijskich. Ziarnista taśma, dokumentalny rejestr – grupka kobiet dywaguje, która z nich potrafi śpiewać, aż w końcu słowa przechodzą w melodię, rozmowy – w śpiew. Kolejne cięcie prowadzi nas do Qiaoqiao, ponownie zagraną przez Zhao Tao (aktorkę niemalże wszystkich filmów Jia), która jakby wpisana w dokumentalny format, jeszcze w 2001 wyruszyć ma w podróż ku chińskiemu południu, a wszystko po to, by uratować kruchą relację z Binem (Zhubin Li). 

Trudno będzie jednak dogonić mężczyznę, który opuszcza rodzinne strony w nadziei na bardziej lukratywny biznes. Jest jednym z wielu, któremu Chiny obiecały spełnienie chińskiego snu, złapanie tytułowej, nieuchwytnej fali; jednym z wielu, co to obudził się po drugiej stronie kraju, którego sam nie do końca już rozpoznaje. Brzmi to wszystko znajomo – podobnie było już w "Martwej naturze", gdzie postać grana przez Zhao Tao podążała śladami męża, podczas gdy w tle huczało od miejskiej transformacji; czy w "Najczystszy jest popiół", gdy małżonkowie również mierzyli się z wizją koniecznej rozłąki. Podobnie jest z rozpisaniem historii na trzy rozdziały, trzy płaszczyzny czasowe – analogicznie Jia portretował przemiany w chińskim społeczeństwie w "Nawet góry przeminą", chwytając dialog pomiędzy przeszłością a niepewną przyszłością.

Całą recenzję filmu "Caught by the Tides" można znaleźć już na karcie filmu POD LINKIEM TUTAJ

***


recenzja filmu "The Substance"

Body/Body Ciało/Ciało
autor: Michał Walkiewicz

Powierzchnie tnące, substancje żrące. W "Zemście", debiutanckim filmie Coralie Fargeat, zgwałcona i pozostawiona na śmierć dziewczyna odkażała gorejącą ranę rozgrzaną puszką po piwie. Logotyp browaru w postaci orła z rozpostartymi skrzydłami wypalił się na jej brzuchu niczym upiorny tatuaż i cóż – to najbardziej heavy-metalowa rzecz, jaką w życiu widziałem. W jej nowym filmie, horrorze "The Substance", więcej jest glamu i popu, ale strategia artystyczna się nie zmienia: albo grubo, albo wcale. To dzieło, które uratuje niejedną imprezę, a kilka przedwcześnie zakończy; film, który puszczasz swojemu staremu, bo gra w nim Demi Moore, a ten wywozi cię do lasu i zwraca ci wolność. Nie obejrzysz go na telefonie w tramwaju, nie polecisz nikomu na zimowy wieczór, nie wybierzesz na pierwszą randkę. To śmieć o idealnych kształtach i perfekcyjnej fakturze. Nie pasuje do galerii, ale możesz rzucać nim w ludzi i zanosić się obłąkańczym śmiechem. 


Nazwisko zobowiązuje. Elisabeth Sparkle (Demi Moore) kiedyś błyszczała w świetle reflektorów, dostawała Oscary, a po jej gwieździe na hollywoodzkim bulwarze dreptali fani. Teraz prowadzi kursy aerobiku w porannym paśmie telewizyjnym, a gdy zerka w lustro, widzi worek na gnijące mięso, zczerniałe kości i nieświeżą krew. By przegnać natrętne myśli o przemijaniu, wyliniała diwa sięga po fiolkę z tytułową "substancją". Specyfik pozwala sklonować ciało i podzielić świadomość; wyodrębnić z macierzy piękniejszą i jędrniejszą wersję siebie i prowadzić podwójną egzystencję na starotestamentowych zasadach: tydzień w jednym dziele stworzenia, tydzień w drugim. Kiedy jednak alter ego bohaterki, rozerotyzowana Sue (Margaret Qualley), zazna korzyści płynących z drugiej młodości i przestanie respektować surowe obostrzenia, Elisabeth zmieni się w żywą wersję portretu Doriana Graya i przejdzie do kontrataku. Konsekwencje nadużyć bohaterki z rozdwojonym umysłem będą opłakane. I gdy mówię "opłakane", nie chodzi mi o moralitet z łkającymi smyczkami oraz konkluzją, że najtrudniej jest kochać siebie. Mówię o jednoczesnej wizycie w rzeźni, cyrku, sklepie "Flying Tiger" i klinice medycyny estetycznej. 

Składniki, z których Fargeat pichci tego ratatuja, znajdziecie w każdym dyskoncie z cronenbergaliami. Z jednej strony to wielowektorowa satyra – na uprzedmiotawiającą kobiety współczesną kulturę, na światek celebrytów, na telewizję śniadaniową, na co tylko chcecie. Z drugiej – to rzecz o podprogowym języku pogardy wobec starości przenikającym popkulturę. Z trzeciej – całkiem mądra alegoria korporacyjno-medialnego piekiełka. Z pięćdziesiątej ósmej – hołd dla zaginionego gatunku thrillerów erotycznych oraz szatańska wersja "Persony" Bergmana, w której dialog młodości ze starością przepisany jest na slapstick i kopniaki z półobrotu.

Całą recenzję filmu "The Substance" można znaleźć już na karcie filmu POD LINKIEM TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones