Artur jest mistrzem w swojej profesji. Jako windykator zajmuje się tylko "grubymi rybami", udaje mu się bowiem wynajdywać ich słabe punkty i z wirtuozerią wykorzystywać je przeciwko nim, sam pozostaje przy tym zupełnie bezkarny. Dzieje się tak do chwili, kiedy Artur sam staje się celem do odstrzału. Zostaje oskarżony o dokonanie straszliwego przestępstwa, co może go kosztować życie. Windykator ma zaledwie jedną noc, by oczyścić się z zarzutów.
Dzień z życia windykatora , kiedy z myśliwego staje się on sam zwierzyną. Świetne kino bez taniego moralizatorstwa , gdzie każdy może sobie dopowiedzieć co autor " miał na myśli " - ars gratia artis . Mogę tylko dodać , że w porównaniu z rosyjskim Windykatorem nasz polski Komornik wypada niestety bladziutko.